Makanai W kuchni domu Maiko
Hit sezonu

Recenzja „Makanai: W kuchni domu Maiko”

To nie jest normalny serial. To nie jest fancy serial. To nie jest nowoczesny serial. Ale to na pewno jest serial, który trzeba obejrzeć.

O czym jest serial „Makanai: W kuchni domu Maiko”? Hmm, w sumie to trudno powiedzieć. Zdecydowanie łatwiej stwierdzić, o czym NIE JEST. Jeśli oglądasz dużo seriali na przeróżnych platformach, to pewnie od pewnego czasu widzisz pewien trend. Wiesz, że na czasie są takie i takie tematy. Ba, im bardziej film/serial jest „w temacie”, tym ma wyższą oglądalność. Producenci, scenarzyści, reżyserzy to wszystko widzą, więc kolejne ich propozycje jeszcze mocniej dokręcają śrubę. No dobra, wystarczy tej tajemnicy. Już wyjaśniamy, o co chodzi.

Czego nie pokaże Makanai: W kuchni domu Maiko

Ten serial idzie w poprzek obecnym trendom, dlatego z całą pewnością nie zobaczysz tam:

  • nagości i seksu
  • morderstw i zabójstw
  • sadyzmu i kanibalizmu
  • przenoszenia w czasie
  • potworów zza światów
  • krwi, flaków i zombiaków
  • wulgaryzmów i przekleństw

Zastanów się na spokojnie i przypomnij sobie seriale, które obejrzałeś przez ostatni rok, może 2-3 lata. Zgadzasz się, że większość (80%, może nawet 90%) naszpikowana jest tymi tematami, które wylistowane są powyżej? W sumie to cholernie smutne, że kultura filmowa została sprowadzona do szokowania i epatowania dewiacjami i złymi emocjami. Na palcach jednej ręki można policzyć produkcje „pozytywne”, a jeśli nawet są dostępne jakieś wartościowe filmy i seriale, to serwisy i tak podsuwają nam te brutalne i mroczne.

Pewnie zauważyłeś także taką prawidłowość, że za tymi najbardziej mrocznymi i dziwnymi serialami stoi Netflix. To przecież to tam oglądaliśmy grę w zabijanie („Squid Game”), a celebrytą stał się morderca-kanibal („Dahmer — Potwór: Historia Jeffreya Dahmera”).

Tym bardziej zaskakujące jest to, że „Makanai: W kuchni domu Maiko” także jest do obejrzenia na Netflixie? Pomylili się?

Japonia, której nie rozumiemy

Serial opowiada historię dwóch dziewczyn, które przenoszą się do Kioto, bo zostać maiko, czyli uczennicami na gejszę. Z jednej strony poznajemy całą kulturę związaną z tym, kim jest gejsza, z drugiej śledzimy losy dwóch dziewczyn, które znalazły się z dala od domu, w bardzo specyficznym domu, w którym rządzą nietypowe zasady.

Jednak przede wszystkim obserwujemy japońską kulturę – nie tę z centrum Tokio, pełnego drapaczy chmur, korporacji i nowych technologii – ale tę, która istniała w Japonii na wiele lat przed tym, zanim nastała era życia na najwyższych obrotach. Kulturę spotkań, rozmów, relacji, a także przyziemnego gotowania i spożywania posiłków. Kulturę, którą nam może trudno zrozumieć, ale którą warto poznać.

„Makanai: W kuchni domu Maiko” zaskakuje swoją powolnością, brakiem akcji, brakiem nagłych zwrotów. W sumie można by powiedzieć, że ten serial jest nudny! Przez cały czas wyczekujesz, aż coś walnie, gruchnie, będzie boooom… To chyba nasze „wyprane mózgi” z niecierpliwością oczekują tego, do czego przyzwyczaiły nas inne seriale.

Ale w „Makanai (…) chodzi o zupełnie coś innego. Nie o suspens, zwrot akcji, nieprzewidywalne zakończenie. Ten serial tętni dobrymi emocjami, pozytywnym nastawieniem, przyjaźnią, lojalnością, równowagą w życiu. Dzisiaj to cholernie nie-fancy, nie-trendy. Dlatego tym bardziej musisz go obejrzeć!

Jestem fancy boomerką, a właściwie boomerką, która chce być fancy, chce być na czasie. Dlatego prowadzę ten fancy-nieboomerski blog.